3 lipca 2011, 22:00
Liliana Sonik: CAŁY TEN ZGIEŁK
Trochę infantylnie, trochę naiwnie wzruszyłam się w piątek. Tak, tak, z powodu polskiej prezydencji. Niby prezydencja nie znaczy już zbyt wiele; niby to funkcja rotacyjna i każde z 27 państw Unii ma swoje miejsce w kolejce; niby to tylko organizowanie prac a nie wiążące decyzje…
Tyle, że ja pamiętam czasy, kiedy o tym, by za naszego życia Polska mogła przewodzić Unii nikt nawet nie marzył. Inny to był świat i inna była też Unia, która zresztą wcale nie nazywała się Unią lecz Europejską Wspólnotą Gospodarczą. A Polska umieszczona po drugiej stronie żelaznej kurtyny była satelitą niesławnej pamięci ZSRR.
Źródło: Dziennik Polski, 4. lipiec 2011