Bogusław Sonik Poseł na Sejm RP

Bogusław Sonik
Poseł na Sejm RP

Rezolucje Parlamentu Europejskiego przebiły się przez nieskładny bełkot sowieckiej dyktatury i obnażyły całą prawdę na temat komunistycznego terroru – mówi Bogusław Sonik. Europarlamentarzysta opowiada o mało znanych faktach świadczących o zaangażowaniu PE w obronę praw człowieka w Polsce i w innych krajach bloku wschodniego w latach 8

Antonina Kotarba, INTERIA.PL: Jakie, patrząc z perspektywy czasu, znaczenie dla opozycji krajów bloku wschodniego miała działalność Parlamentu Europejskiego? Jak dużą rolę odegrał on w drodze tych krajów do wolności?

Bogusław Sonik: – Parlament Europejski był wówczas jedną z instytucji kształtujących poglądy wolnego świata. To przede wszystkim z PE płynął do zachodniej opinii publicznej przekaz, że kraje bloku wschodniego należy uznać za pionki podporządkowane sowieckiej dyktaturze.

– A zainteresowanie opinii publicznej tym, co dzieje się w Polsce, było dla nas szczególnie ważne. Dawało gwarancje bezpieczeństwa osobom angażującym się w działalność opozycyjną i – co najważniejsze – wpływało na postawę zachodnich rządów, od pomocy których mocno uzależnione były znajdujące się w tarapatach gospodarki państw komunistycznych.

– Trzeba pamiętać, że PE wybrano po raz pierwszy w wyborach powszechnych dopiero w 1979 roku, jednak od samego początku stał się on jedną z trybun skutecznie przyciągających uwagę opinii publicznej i mediów. Mogę to potwierdzić z własnego doświadczenia, gdyż w latach 1985-1989 byłem korespondentem Radia France International i również przygotowywałem relacje z PE.

Czy pan i pańscy koledzy z polskiej opozycji odczuwaliście to zaangażowanie PE? Czy dodawało wam pewności siebie i wiary w zwycięstwo?

– Trzeba podkreślić, że główna pomoc dla opozycji płynęła jednak ze Stanów Zjednoczonych. To amerykańskie fundacje przekazywały pieniądze czy np. środki poligraficzne. Jeśli chodzi o instytucje europejskie, to ten głos wołający o wolność wybrzmiał rzeczywiście z PE, podczas gdy np. Komisja Europejska ograniczała się jedynie do kontaktów międzyrządowych. Dla nas ważna była przede wszystkim świadomość, że ktoś o nas pamięta – to dodawało nam sił w walce z reżimem.

Czytaj więcej w 

Źródło: Interia.pl, 13.02.2014