Bogusław Sonik Poseł na Sejm RP

Bogusław Sonik
Poseł na Sejm RP

12 kwietnia 2012, 13:00

We wtorek 10 kwietnia rozpoczęły się konsultacje pomiędzy Komisją, Radą i Parlamentem Europejskim na temat ostatecznego kształtu dyrektywy na temat skuteczności energetycznej. Przed rokiem ambitny plan stworzenia takiej dyrektywy przedstawili wspólnie: duńska komisarz do spraw ochrony klimatu, Connie Hedegaard oraz komisarz do spraw energii, Günther Oettinger.

Podstawowym parametrem tego planu był zamiar redukcji o 80 – 95 proc. emisji gazów cieplarnianych do roku 2050 (biorąc za podstawę rok 1990). Żeby zmniejszyć wysokość emisji gazów cieplarnianych bez zmniejszania zatrudnienia, konkurencyjności europejskich przedsiębiorstw, a w końcu bez podcinania (i tak bardzo marnego) wzrostu gospodarczego, jedynym wyjściem jest zwiększenie skuteczności zużywanej energii. Chodzi o to, żeby jednostka zużywanej w Unii energii produkowała więcej, a nawet dużo więcej dóbr niż do tej pory – wtedy Unia będzie bardziej ekologiczna, a nie mniej konkurencyjna. Wtedy będzie też mniej zależna od importu surowców energetycznych, które nie tylko są drogie i coraz droższe, ale zarazem ich dostawy bywają obciążone ryzykiem politycznym (np. dostawy rosyjskiego gazu do krajów Europy Środkowej, albo dostawy irańskiej ropy do krajów Europy Zachodniej).

Biorąc to wszystko pod uwagę Komisja rozpoczęła prace nad europejską dyrektywą na temat skuteczności energetycznej. Dziś po intensywnych konsultacjach z państwami członkowskimi w ramach prac Rady Europejskiej widać, że osiągnięcie ambitnych zamierzeń będzie bardzo trudne. Pisze o tym „Euractiv.com”: „Rządy odrzuciły pomysł, aby dostosowywać się do środków przymusowych i osłabiły podstawowe regulacje dyrektywy. Jednak Dania [która aktualnie przewodniczy pracom Rady] zaakceptowała ten [słaby] mandat po to, żeby rozpocząć negocjacje i przyspieszyć mechanizm decyzyjny przed 1 lipca, czyli przed datą przekazania prezydencji Cyprowi. Dzisiejsze [wtorkowe] negocjacje oznaczają – wedle opinii luksemburskiego eurodeputowanego Claude’a Turmesa, odpowiedzialnego za te negocjacje z ramienia Parlamentu Europejskiego – początek >>prawdziwej walki<<. Prezydencja duńska będzie usiłowała znaleźć złoty środek pomiędzy dwoma celami: zawrzeć zgodę w ciągu najbliższych miesięcy i zarazem przekonać państwa członkowskie, aby zgodziły się przyjąć środki przymusowe” (http://www.euractiv.com/fr/energie-efficacite/phase-finale-des-gociations-sur-la-directive-relative-lefficacit-nerg-tique-news-).

Na czym polega problem z rozwadnianiem przez państwa pierwotnych założeń tej dyrektywy pokazuje na przykładzie Francji artykuł w branżowym piśmie poświęconym budownictwu „Le Moniteur”. Dodajmy jeszcze, że budownictwo jest jednym z największych „pożeraczy” energii, a zatem oszczędności energetyczne poczynione w tym sektorze mają istotny wpływ na ogólne zużycie energii. „Le Moniteur”: „Energia najtańsza i najmniej zatruwająca środowisko to ta, której się nie zużywa. To wyznanie ekologicznej wiary, wielokrotnie powtarzane i potwierdzane we Francji (…) staje dzisiaj przed szansą uzyskania wymiaru europejskiego dzięki projektowi dyrektywy na temat skuteczności energetycznej (…)”. Lecz – dodaje zaraz tygodnik – „stanowisko rządu wobec projektu wywołuje zdziwienie, a liczba zaproponowanych poprawek niepokoi.” Wśród tych poprawek są np.: zniesienie długoterminowego planu renowacji budynków publicznych (chodziło w nim głównie o poprawienie ich energooszczędności), czy wyłączenie samorządu terytorialnego z obowiązku odnawiania tychże budynków publicznych. W rezultacie – jak czytamy – aktualne „stanowisko Francji prowadziłoby do znaczącego obniżenia ambitnych planów dyrektywy” (http://www.lemoniteur.fr/201-management/article/point-de-vue/17352979-directive-efficacite-energetique-la-france-va-t-elle-enfin-passer-de-la-parole-aux-actes).

W takiej sytuacji – a stanowisko Francji nie jest przecież wyjątkiem – jeszcze raz staje kwestia polityki wspólnotowej i polityki międzyrządowej Unii.