1 października 2012, 14:00
Od momentu przystąpienia Bułgarii i Rumunii do UE, czyli od 2007 roku, sprawa ich dopuszczenia do strefy Schengen była zawsze rozpatrywana łącznie. Działo się tak dlatego, że postępy obu krajów w spełnianiu kryteriów akcesji były podobne – znaczy mierne.
Sytuacja zmieniła się, odkąd wiosną tego roku Rumunia weszła w konflikt z Komisją Europejską. Próba destytucji przez centro-lewicową koalicję urzędującego prezydenta Basescu wywołała ostrą reakcję Brukseli, wymuszającą respektowanie demokratycznych procedur. Prezydent Basescu pozostał na stanowisku, ale Komisja jak gdyby straciła serce dla tego kandydata do Shengen.
W efekcie doszło do – jak pisze „Courrier International” – rozdzielenia „przypadku Bułgaria” od „przypadku Rumunia”. „Bułgaria wejdzie sama do strefy Schengen, bez Rumunii, podczas gdy wnioski obu państw w tej sprawie były zawsze od 2007 r. rozpatrywane łącznie? (…) >>Jesteście gotowi do Schengen<< podsumowuje popularny dziennik bułgarski >>Standard<<, po wizycie w Sofii przewodniczącego Komisji Europejskiej 31 sierpnia. José Manuel Barroso stwierdził, że >>problem przyjęcia Bułgarii do przestrzeni Schengen powinien zostać rozstrzygnięty na korzyść południowego sąsiada Rumunii, ponieważ to on wypełnia kryteria<<” (http://www.courrierinternational.com/chronique/2012/09/03/la-bulgarie-pourrait-griller-la-politesse-a-la-roumanie). Innymi słowy Barroso powiedział: Bułgaria – tak, Rumunia – nie.
Do sprawy nawiązuje „Agence Europe” pisząc o raporcie Komisji Europejskiej na temat sytuacji w Bułgarii i w Rumunii. „Co się tyczy Rumunii, Komisja wskazała (…), że państwo to ciągle nie potrafi w całości przyswoić sobie zasad funkcjonowania demokracji, a nawet ich zrozumieć. Jeśli chodzi o Bułgarię, Komisja wskazała palcem na poważny problem zorganizowanej przestępczości”. Jakkolwiek problem zorganizowanej przestępczości nie jest błahy, waga zarzutu skierowanego do Rumunii jest, w oczywisty sposób, większa. Stąd nie dziwią dalsze wnioski Komisji.
Po wyliczeniu konkretnych uchybień w dziedzinie przestrzegania prawa w obu krajach, Komisja na koniec wraca do imponderabiliów: „W kwestii rumuńskiej Komisja przypomina >>w świetle niedawnych wydarzeń<< [aluzja do próby destytucji prezydenta Basescu] fundamentalne wartości, na których opiera się Unia. (…) Państwa członkowskie oczekują >>z zainteresowaniem na konkretne decyzje [rządu rumuńskiego], które zostaną powzięte<< przed przyszłym raportem Komisji spodziewanym jesienią. (…) Jeśli chodzi o wysiłki Bułgarii [dla poprawienia stanu praworządności], to będą one analizowane dopiero w 2013 roku” (Le Conseil valide les rapports CVM pour la Roumanie et la Bulgarie, 25.09.2012).
Wniosek: Bułgaria będzie musiała jeszcze trochę poczekać, a Rumunia będzie musiała poczekać odpowiednio dłużej.