18 listopada 2011, 23:00
Jarosława Gowina znają w Krakowie wszyscy, młodego Władysława Kosiniaka-Kamysza niektórzy. Ale trzeciego z krakowskich ministrów – Mikołaja Budzanowskiego – nie kojarzą nawet niektórzy działacze PO.
– Podobno od lat jest związany z krakowską PO, ale ja go w ogóle nie znam – dziwi się jeden z działaczy. Inni przyznają, że rzeczywiście w życie partyjne obecny minister mało się angażował, był raczej „zapleczem eksperckim”. O jego istnieniu krakowska PO przypomniała sobie, gdy Donald Tusk wymienił go w gronie swoich ministrów. I to nie od razu – na początku lokalni działacze cieszyli się, że Kraków ma dwóch ministrów w nowym rządzie. Dopiero po pewnym czasie uświadomili sobie, że jest trzeci.
Czytaj więcej:
Źródło: Gazeta.pl, 19. listopada 2011