25 lipca 2008, 22:00
„Najlepsi i najgorsi polscy eurodeputowani
Liczbą eurodeputowanych dorównujemy Hiszpanii, ale jakość naszej reprezentacji psuje zbyt wiele przypadkowych osób. Do Strasburga i Brukseli jeżdżą głównie po to, by podpisać listę i odebrać pieniądze
O Parlamencie Europejskim zazwyczaj robi się głośno, gdy mowa o pieniądzach i apanażach dla eurodeputowanych. W skomplikowanej procedurze podejmowania decyzji w Unii Europejskiej często ginie fakt, że to w liczącej 785 posłów izbie współdecyduje się los prawie połowy unijnego prawa. A jeśli wejdzie w życie traktat lizboński, rola PE będzie jeszcze większa. – Każdy eurodeputowany jest depozytariuszem tej części suwerenności Polski, którą traktaty unijne przekazały Parlamentowi Europejskiemu – mówi Jacek Saryusz-Wolski, eurodeputowany PO…”
Źródło: Rzeczpospolita, 26 lipca 2008