Bogusław Sonik Poseł na Sejm RP

Bogusław Sonik
Poseł na Sejm RP

2 kwietnia 2012, 13:15

Dzisiaj zbierają się w Kopenhadze ministrowie finansów strefy euro, żeby zdecydować o wysokości zasobów finansowych mechanizmu MES/ESM (Méchanisme Européen de Stabilité/ European Stability Mechanism). Mechanizm ten, zwany potocznie zaporą ogniową, jest instytucjonalnym następcą FESF/EFSF (Fonds européen de stabilité financière / European Financial Stability Facility) – powstałego w maju 2010 jako jedna z decyzji powziętych przez Unię w ramach ratowania Grecji, ale i – a może przede wszystkim – z intencją uniemożliwienia rozszerzenia się kryzysu długu suwerennego na inne państwa strefy euro i na inne państwa Unii w ogóle.

MES jest rodzajem rezerwy finansowej uruchamianej na wypadek, kiedy państwo dotknięte kryzysem długu suwerennego nie potrafi samo zaradzić temu kłopotowi. W skrócie chodzi o to, żeby w przypadku powtórzenia się sytuacji, w jakiej jesienią zeszłego roku znalazła się Grecja, nie zwoływać już kolejnych „szczytów ostatniej szansy”, ale po prostu uruchomić tę rezerwę dla wykupienia części długu takiego państwa. Z tym, że uruchomienie tej rezerwy traktowane jest jako ostateczność: zasadniczo skuteczność MES ma polegać ma na odstraszaniu ataków spekulacyjnych. Dlatego mówi się, że MES jest w świecie ponadnarodowych finansów czymś takim jak broń nuklearna w świecie geostrategicznej równowagi militarnej: im bardziej potencjalny agresor wierzy, że broniący się użyje broni nuklearnej, tym mniej skłonny jest przystąpić do rzeczywistego ataku. Wysokość zasobów finansowych MES byłaby, zatem, czymś na kształt siły rażenia bomby atomowej. Stąd decyzja o wysokości jego zasobów ma znaczenie podstawowe dla jego późniejszej skuteczności.

MES, będący częścią paktu budżetowego, ma wejść w życie 1 lipca tego roku, dlatego ministrowie powinni dziś – po kilku miesiącach przeciągania liny – rzecz ostatecznie załatwić. Strony sporu opowiadają się za kapitałem od 500 miliardów do 1 biliona euro, przy czym największym oponentem wysokiego kapitału są Niemcy, które ostatnio zgodziły się jednak na kwotę 700 mld .

Przed kilkoma dniami szef frakcji liberałów w Parlamencie Europejskim, Guy Verhofstadt, opowiedział się za kapitałem 1 biliona euro. Jego wypowiedź przytaczały „Les Echos”: „Strefa euro musi się wyposażyć w prawdziwą zaporę ogniową, a nie w zwykłą gaśnicę. (…) W tym stadium [kryzysu finansowego] nawet połączenie dwóch funduszy [MES i FES] byłoby niewystarczające dla zapewnienia naszej obrony, szczególnie gdyby duży kraj europejski, jak Hiszpania, stanął wobec problemu niewypłacalności” (http://www.lesechos.fr/entreprises-secteurs/finance-marches/actu/afp-00434979-pare-feu-de-la-zone-euro-insuffisant-selon-le-chef-des-eurodeputes-liberaux-306263.php).

Bardziej szczegółowo omawia spór o wysokość kapitału MES „Le Figaro” streszczając konferencję prasową sekretarza generalnego OCDE w miniony wtorek w Brukseli. Otóż Anguel Guriia powiedział: „Z rynkami sprawa jest prosta, musicie zawsze zaoferować im więcej, niż one oczekują, żeby nie miały żadnych wątpliwości co do waszej zdolności i/lub ochoty do działania”. Dalej następuje komentarz „Le Figaro”: „Sekretarz generalny OCDE może powiedzieć głośno to, co Olli Rehn, europejski komisarz do spraw ekonomicznych i finansowych, jedynie myśli, bo OCDE zależy mniej od Niemiec niż od Stanów Zjednoczonych, pierwszego udziałowca tej organizacji. Angel Guriia zaleca również Europejskiemu Bankowi Centralnemu odważniejszą politykę monetarną poprzez skupywanie bez obaw długów państwowych na rynku wtórnym po, ażeby skontrować ataki spekulacyjne. W tej sprawie OCDE powtarza postulat amerykański, ale także francuski – oba te kraje chciałyby, aby statut EBC pozwalał na dodrukowywanie pieniędzy, jak to czynią FED w Stanach Zjednoczonych i Bank Anglii” (http://www.lefigaro.fr/conjoncture/2012/03/27/20002-20120327ARTFIG00668-zone-euro-un-pare-feu-a-1000milliards-d-euros-ocde.php).