Bogusław Sonik Poseł na Sejm RP

Bogusław Sonik
Poseł na Sejm RP

27 kwietnia 2012, 12:45

Upadek rządu holenderskiego stał się nowym powodem do zmartwień dla zwolenników projektu europejskiego. Z dwóch racji. Po pierwsze, z powodu skomplikowania sytuacji gospodarczej w strefie euro. Po drugie, z powodu roli, jaką w tym kryzysie odegrała radykalna prawica Geerta Wildersa.

Upadek rządu w następstwie niemożności porozumienia się partnerów koalicyjnych co do oszczędności budżetowych jest groźnym memento dla strefy euro, w sytuacji gdy niedawno podpisano pakt budżetowy. Dodatkowym aspektem jest to, że Holandia długo wydawała się ekonomicznym prymusem, i długo udzielała innym lekcji odpowiedzialnego zachowania. I oto teraz, kiedy jej przewidywany deficyt na przyszły rok (4,5 proc. PKB) znacznie przekroczył dopuszczalny limit (3 proc.) i kiedy trzeba przykładnie zacisnąć pasa, okazuje się, że takiej operacji nie da się – z powodów politycznych – przeprowadzić.

Rola Partii na rzecz Wolności Geerta Wildersa w wywołaniu kryzysu też daje do myślenia. Lider holenderskich populistów nie zgodził się na 14 mld euro cięć budżetowych wysuwając argument, że byłyby one zbyt kosztowne dla podatników. Zapewne jednak raczej kierował się kalkulacją polityczną, wedle której wobec wzrostu poparcia swojej partii i skrajnie lewicowej Partii Socjalistycznej nowe wybory wykreują dla niego rolę arbitra w polityce holenderskiej (np. taką rolę spełnił już teraz doprowadzając do upadku rządu).

Na wydarzenia w Hadze nerwowo zareagowały rynki: spadek indeksów akcji i (w mniejszym stopniu) obligacji był w poniedziałek (23 kwietnia) powszechny. Opisuje tę reakcję szczegółowo tygodnik „L’Express” (http://www.lexpress.fr/actualites/1/actualite/entre-election-en-france-et-crise-aux-pays-bas-les-marches-s-affolent_1107339.html).

Dziennik „Les Echos” wyjaśnia zaś makroekonomiczne przyczyny załamania: „Gospodarka holenderska znalazła się w kleszczach pomiędzy spowolnieniem handlu światowego – podczas gdy eksport jest motorem wzrostu, a anemiczną konsumpcją wewnętrzną – podczas gdy wydatki gospodarstw domowych wypracowują [w Holandii] 45 proc. PKB. To rozjechanie się wskaźników faktycznie pogrążyło gospodarkę Holandii w recesji. Aby ratować sytuację pakiet decyzji [premiera] Marka Rutte’a przewidywał kurację odchudzającą w wysokości 14 mld. euro po to, aby zmniejszyć przyszłoroczny deficyt do 2,8 proc.”( http://www.lesechos.fr/economie-politique/monde/actu/0202026897319-les-pays-bas-en-mauvaise-posture-pour-affronter-une-crise-politique-315778.php).

Sytuacja w Holandii nie jest jedynym zmartwieniem zwolenników projektu europejskiego. Także wynik pierwszej tury wyborów we Francji jest dla nich niepokojący. Jedni martwią się prawdopodobną nerwową reakcją inwestorów na wiadomość o ewentualnym ostatecznym zwycięstwie Françoisa Hollande’a 6 maja. Inni z kolei obawiają się skutków zadomowienia się na dobre na francuskiej scenie politycznej Marine Le Pen i jej Frontu Narodowego. „Le Monde” przytacza cały szereg krytycznych reakcji liderów politycznych w Brukseli i Strasburgu na niedzielny sukces liderki skrajnej prawicy, którzy podkreślają mocno antyeuropejski charakter programu tej partii (http://www.lemonde.fr/election-presidentielle-2012/article/2012/04/24/bruxelles-s-inquiete-de-la-montee-d-un-populisme-anti-europeen_1690393_1471069.html)