Bogusław Sonik Poseł na Sejm RP

Bogusław Sonik
Poseł na Sejm RP

5 kwietnia 2012, 13:15

Na potrzeby propagandy politycznej mówi się obecnie często (np. w kampanii wyborczej prezydenta-kandydata Nicolasa Sarkozy’ego), że problem długu suwerennego (i czającego się za nim kryzysu gospodarczego) w Unii jest już częściowo opanowany. A przynajmniej, że proces naprawczy rozpoczął się i sprawy są postawione na dobrym torze. To prawda, że okres paniki minął (przynajmniej na razie), oprocentowanie obligacji rządowych krajów w największych tarapatach finansowych spadło, niekiedy (Włochy) spektakularnie, ale do prawdziwego uzdrowienia sytuacji jest jeszcze daleko.

Obecnie, po dramatycznych kłopotach Irlandii, Grecji, Włoch i Portugalii, gdzie podjęto reformy, które zaczęły przynosić pierwsze dobre owoce, największym zmartwieniem Brukseli jest Hiszpania. Pisze o tym „Le Monde” w artykule z zeszłego tygodnia, a więc jeszcze sprzed strajku generalnego z 29 marca i sprzed prezentacji przez rząd hiszpański ostatecznego projektu budżetu, co nastąpiło w miniony piątek, 30 marca.

Przejęcie władzy przez prawicowy rząd Mariano Rayoya z początku uspokoiło sytuację, ale już niedługo potem zaczęły się kłopoty, które z powrotem nadszarpnęły wiarygodnością inwestycyjną Hiszpanii i znowu wystawiły ją na niebezpieczeństwo ataków spekulacyjnych. Pierwszym takim, niesprzyjającym zaufaniu inwestorów, sygnałem było korekta deficytu budżetowego za 2011 r.: zamiast spodziewanych 6 proc. wyniósł on ostatecznie aż 8,5 proc. Drugim sygnałem – tym razem już bezpośrednio obciążającym nowy rząd – była zmiana projekcji deficytu budżetowego na rok bieżący: zamiast zapowiadanych 4.4 proc., aż 5,8 proc. – co, jak pamiętamy, nastąpiło tuż po podpisaniu paktu budżetowego. Zrobiło to fatalne wrażenie i odtąd Bruksela (która ostatecznie nieco ugięła się przed Madrytem godząc się na deficyt 5,3 proc.) bacznie przygląda się analizom jej sytuacji gospodarczej. „Le Monde” zwraca uwagę na problem niebagatelnego udziału autonomicznych prowincji w hiszpańskim długu publicznym: „Pomiędzy rokiem 2007 a 2011 dług 17 autonomicznych wspólnot terytorialnych został pomnożony przez 2,3 i wynosi obecnie 13,1 PKB [cały dług publiczny Hiszpanii wynosi 68 proc. PKB]. >>Przychody fiskalne regionów opierają się w znacznym stopniu na podatkach od nieruchomości. Zatem przychody gwałtownie zmalały wraz z załamaniem się [tego] rynku<< – wyjaśnia Danielle Schweisguth z Observatoir francais des conjonctures économiques (OFCE). (…) Właśnie przeprowadzana jest reforma mająca celu drastyczne zredukowanie deficytów dozwolonych przez wspólnoty autonomiczne. Pozostaje kwestia politycznego wsparcia na poziomie lokalnym: o ile większość regionów jest pod kontrolą prawicy, to nie udało jej się zwyciężyć w Andaluzji, najludniejszym regionie, w ostatnią niedzielę 25 marca” (http://www.lemonde.fr/europe/article/2012/03/28/pourquoi-l-espagne-inquiete-tant-la-zone-euro_1676807_3214.html).

Na pocieszenie Brukseli inne tendencje dają się zauważyć w Portugalii, o czym możemy przeczytać w Euractive.com. Komisja Europejska w ogłoszonym wczoraj (3 marca) raporcie ocenia, że jeśli Portugalia dalej będzie tak dobrze wywiązywać się z powziętych zobowiązań, będzie potrafiła wrócić na rynki w roku 2013, tak jak to było przewidziane w programie naprawczym z 2011 roku (http://www.euractiv.com/fr/services-financiers/le-portugal-est-sur-la-bonne-voie-pas-besoin-dun-second-renflouement-news-511954).