18 kwietnia 2012, 13:00
Dzisiaj (18 kwietnia) Komisja Europejska miała ogłosić dokument w sprawie płacy minimalnej. Komisja ma – z inicjatywy komisarza odpowiedzialnego za sprawy socjalne, László Andora, zaproponować wprowadzenie płacy minimalnej w tych państwach członkowskich, w których jej nie ma oraz podniesienie jej poziomu tam, gdzie jest najniższy.
Komisja opiera swoją propozycje na dwóch założeniach. Po pierwsze, że posiadanie pracy (nawet stałego zatrudnienia) nie gwarantuje już godnego poziomu życia. Wedle statystyk, na jakie powołuje się Komisja, 8 proc. zatrudnionych w Unii żyje poniżej progu ubóstwa, a sytuacja makroekonomiczna skłania przedsiębiorstwa do ciągłej pogoni za obniżaniem kosztów pracy, w tym także samej płacy. Po drugie, że niski poziom zarobków (niska płaca minimalna lub jej brak implikuje relatywnie niskie płace w ogóle) uderza w popyt wewnętrzny, a to z kolei we wzrost gospodarczy.
Propozycja Komisji skierowana jest przede wszystkim do Niemiec. Pisze o tym „Euractiv.com”: „(…) niemała liczba krajów nie zna pojęcia płacy minimalnej. To przede wszystkim przypadek Niemiec, Włoch, Austrii i krajów skandynawskich. O ile można otrzymać swego rodzaju płacę minimalną we Włoszech czy w Austrii za pomocą umów zbiorowych, to już nie w Niemczech, gdzie prawie jedna trzecia pracowników nie ma do tego prawa. >>Prawdziwy problem stanowią Niemcy<< – przyznał pewien funkcjonariusz UE zastrzegając anonimowość” (http://www.euractiv.com/fr/node/512194).
Komisja nie ogranicza się, zresztą, do tych dwóch zaleceń. Wedle jej planu trzeba dążyć do obniżenia bezrobocia w sytuacji, gdy – paradoksalnie – kilka milionów miejsc pracy w Unii wakuje. Jak to zrobić? Zwiększając mobilność pracowników, zmniejszając obciążenia socjalne przedsiębiorstw (poza płacą, rzecz jasna, bo tę generalnie trzeba podnieść). Co się tyczy mobilności pracowników, „Les Echos” piszą tak: „>>Wolny przepływ pracowników sprzyja zatrudnieniu<< – głosi Komisja i zaleca otwarcie rynków pracy dla Rumunów i Bułgarów. Francja i osiem innych krajów postanowiły utrzymać restrykcje w zakresie swobodnego przepływu pracowników z tych dwóch krajów do 2014 roku. Wszędzie w Europie ruchy skrajnej prawicy bija na alarm z powodu >>pracowników ze Wschodu<< podczas gdy rozszerzenie Unii z 2004 r. generalnie nie zmieniło sytuacji pod tym względem. W roku 2010 Francja przyjmowała u siebie 2,1 proc. migrantów z innych krajów europejskich, podczas gdy w 2003 r. było ich 1,9 proc.”.
Jeśli zaś chodzi o propozycję przeniesienia części obciążeń socjalnych przedsiębiorstw w stronę podatków pośrednich (od konsumpcji, od zanieczyszczania środowiska i od nieruchomości), „Les Echos” zwracają uwagę, że podatek od konsumpcji, tzw. VAT socjalny jest kamyczkiem do ogródka socjalistycznego kandydata na prezydenta François Hollande’a, przeciwnego takiemu rozwiązaniu (http://www.lesechos.fr/economie-politique/monde/actu/0202013758804-bruxelles-defend-les-vertus-des-salaires-minimums-dans-l-union-europeenne-313217.php).