9 lipca 2012, 12:00
Parlament Europejski postanowił, przygniatającą większością głosów, nie ratyfikować umowy ACTA, podpisanej przez ok. 30 państw (w tym Polskę) i Unię Europejską.
Biuletyn „Agence Europe” zdaje sprawę z debaty poprzedzającej głosowanie w PE. Ogromna większość mówców zachęcała do głosowania za nie ratyfikowaniem umowy, a atmosferę na sali obrad oddaje hasło „Hello democracy, Goodbye ACTA”, trzymane przez grupę deputowanych z frakcji „zielonych”. Biuletyn odnotowuje także opinię europejskiego komisarza do spraw handlu, Karela de Guchta, który – jako odpowiedzialny za podpisanie ACTA przez Unię – był najbardziej atakowany przez jej przeciwników, pisząc, że de Gucht „uznał swoją przegraną ledwo-ledwo”. I dalej: „Przypominając znaczenie ACTA dla ochrony praw własności intelektualnej i dla konkurencyjności UE, komisarz do spraw handlu sprecyzował, że podtrzymuje swój wniosek do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości o zbadanie zgodności umowy z prawem wspólnotowym i z Europejską Konwencją o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Kiedy już będzie dysponować orzeczeniem Trybunału, Komisja wyciągnie z tego wnioski i skonsultuje się z pozostałymi sygnatariuszami ACTA w celu podjęcia nowej inicjatywy dla ochrony praw własności intelektualnej na skalę międzynarodową” (Commerce: ACTA est mort et enterré en Europe, 04.07.2012).
„Le Nouvel Observateur” publikuje tekst eurodeputowanej z frakcji socjalistycznej, Françoise Castex, na temat ACTA, oddający wspomnianą wyżej atmosferę w sali obrad parlamentu. Oto najbardziej wymowny jego fragment: „Poprzez to głosowanie Parlament Europejski postawił przywódców Unii wobec takiej oto rzeczywistości: istnienia równowagi władz oraz istnienia europejskiego społeczeństwa obywatelskiego, zorganizowanego przez deputowanych wybranych w głosowaniu powszechnym. Bo – owszem – w naszej tradycji politycznej nie można lekceważyć istnienia równowagi władz. Nie można pogardzać uchwałą Parlamentu Europejskiego i nie można instrumentalizować orzeczenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. A jeśli się to robi, podejmuje się pewne ryzyko. Właśnie tak jak członkowie europejskiej egzekutywy, którzy przez jedno słowo, przez jeden tekst legislacyjny, mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności. Oczywiście, Unia nie jest państwem, ani nie ma ustroju parlamentarno-gabinetowego. Ale czy to znaczy, że Komisja powinna ignorować opozycję unii narodów europejskich?” (http://leplus.nouvelobs.com/contribution/585434-le-rejet-d-acta-par-le-parlement-europeen-est-une-victoire-pour-la-democratie.html).